Jak gazyfikowano polską wieś.
Od 28 kwietnia mamy coś na kształt instalacji gazowej. Celowo piszę "na kształt" bo ogarnięcie tematu gazowego nie jest proste, mimo że przewód z gazem leży przy samej działce. Najpierw minęły nam warunki, potem jakiś problem z mapką. Z umową też coś było. W końcu wynajeliśmy firmę, która to załatwia. Miało być w zeszłym roku, ale wiadomo - tynki spadły więc i gaz też....W każdym razie teraz też brakuje czegoś w papierach, ale widać koniec tej batalii. W całej tej sytuacji muszę przyznać się do błędu. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zamiast zrobić obejście dookoła budynku na zewnątrz z wyjściem przez mur w kotłowni i drugim w kuchni wymyśliłem taki przebieg jak widać na fotkach (czyli w kotłowni po kominie do góry, przejście przez ścianę na klatkę schodową, dalej przez korytarz do podciągu i kuchni po śacinie od łazienki zejściem w rogu i dalej pod oknem). No cóż spróbujemy po wszystkim coś z tym zrobić ;) - pomysły są. Sama instalacja została wykonana w jeden dzień. Sprawdzona na mydliny (to bardzo ważne !!!) trzeba było poprawić jeden spaw w kotłowni. Następnie próba szczelności. Wszystko wygląda ok. Teraz trzeba czekać na resztę frmalności, potem gazownia zakłada licznik, rozliczenie wykonawcy, podpisanie umowy na dostarczenie paliwa gazowego i można liczyć na zwot części, którą powinna wybudować gazownia. Pozostaje kwestia pieca. Na razie wiadomo tyle że będzia miał 14 kW (tak jak kominek) reszta jest wielką niewiadomą :))
Komentarze