W poniedziałek przyjechała ekpia do wylewk. Co prawda miało to być tydzień wcześniej, ale i tak nie zdążyłem posprzątać do końca. Na szczęscie zaczeli od góry (tam było sprzątnięte) ja w tym czasie na dole wymieniłem część osłonówek od wody i c.o., bo niestety zostały zadeptane w międzyczasie i wymiotłem co się dało. Ekipa pięciu osób uporała się z tematem w 10 godzin. Styropian austrotherm lambda 0,037; świeżutki cement II oraz piasek (trudno mi powiedzieć, ile go poszło bo z pełnej wywrotki trzykołowej zostało tak 20% - będzie na wyrównanie terenu). Do wody dodawany był dodatek z włókien - ale już nie pamiętam jak się nazywał. Siatka zbrojenowa - standard 10x10 cm. Wylewka mixokretem, dotarcie maszyną elektryczną. Aha, grubość wylewek niemal projektowa (dół 17, góra 10, spadek w garażu 5 cm na całej długości). Oczywiście ani na stropie ani na płycie betonowej na dole poziomu idealnego nie było (2-3 cm), ale nie było tragedii. Teraz tylko pielegnować :). Pierwsze podlanie było wczoraj późno wieczorem więc dobrze się nie przyjżałem. Wody dużo nie poszło - raczej szybko stanęła.
Od 28 kwietnia mamy coś na kształt instalacji gazowej. Celowo piszę "na kształt" bo ogarnięcie tematu gazowego nie jest proste, mimo że przewód z gazem leży przy samej działce. Najpierw minęły nam warunki, potem jakiś problem z mapką. Z umową też coś było. W końcu wynajeliśmy firmę, która to załatwia. Miało być w zeszłym roku, ale wiadomo - tynki spadły więc i gaz też....W każdym razie teraz też brakuje czegoś w papierach, ale widać koniec tej batalii. W całej tej sytuacji muszę przyznać się do błędu. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zamiast zrobić obejście dookoła budynku na zewnątrz z wyjściem przez mur w kotłowni i drugim w kuchni wymyśliłem taki przebieg jak widać na fotkach (czyli w kotłowni po kominie do góry, przejście przez ścianę na klatkę schodową, dalej przez korytarz do podciągu i kuchni po śacinie od łazienki zejściem w rogu i dalej pod oknem). No cóż spróbujemy po wszystkim coś z tym zrobić ;) - pomysły są. Sama instalacja została wykonana w jeden dzień. Sprawdzona na mydliny (to bardzo ważne !!!) trzeba było poprawić jeden spaw w kotłowni. Następnie próba szczelności. Wszystko wygląda ok. Teraz trzeba czekać na resztę frmalności, potem gazownia zakłada licznik, rozliczenie wykonawcy, podpisanie umowy na dostarczenie paliwa gazowego i można liczyć na zwot części, którą powinna wybudować gazownia. Pozostaje kwestia pieca. Na razie wiadomo tyle że będzia miał 14 kW (tak jak kominek) reszta jest wielką niewiadomą :))
Ani się obejrzeliśmy a jutro miną 2 tygodnie i zamkniemy etap tynków. Ostatecznie wybraliśmy tynki z maszyny caparol cementowo-wapienne, choć bardzo kusiły nas gipsowe knauf diamant. Jutro jeszcze tylko dotarcie salonu, resztki sprzątania i rozliczenie wykonawcy. W obu łazienkach i częściowo kotłowni zostawiliśmy wersję niedotartą, po to by lepiej trzymał się na nich klej do płytek. Zaczeliśmy od pomieszczeń na górze i tam już ładnie miejscami przeschło. Pogoda ogólnie dopisała, choć noce są chłodne. Od weekendu troszkę padało. Miejmy nadzieję, że wszystko ładnie wyschnie.
Jutro ważny dzień. Tłumaczymy się w urzędzie skarbowym, czemu tak dużo chcemy zwrotu vatu .
A jak już ładnie wyschnie to po majowym weekendzie wchodzi wylewkarz. Proszę mi wybaczyć, ale fotorelacja raczej po świętach. Dodawanie zdjęć tutaj to czasem test na cierpliwość a nasz dostawca internetu działa jak ruski kołchoz.
A propo netu. Sprawdziłem, że w nowym domu będziemy mieli zasięg 3 operatorów lte, tepse na lini i dwóch lokalnych dostawców. Na razie przetestowałem dwóch. Jest dobrze - będzie w czym wybierać. Oszalejemy ze szczęścia gdy ostatecznie pożegnamy łącze 1M (co i tak rzadko się udaje osiągnąć).